środa, 21 marca 2012

dzień 3.

Środa - dzień katastrofa ze względu na stopień mojego zużycia. od rana na nogach, długie okienka na uczelni, przez które czas wlókł mi się niemiłosiernie i dopiero wróciłam do domu.
Posiłki przelotem podczas przerw (nawet nie przygotowywałam nic na wynos), a z ćwiczeń jedynie to, co na zajęciach. Ale nie ma co narzekać, prawda? :)

Najadałam się:

I śniadanie:
- koktajl szpinakowy (banan, szpinak, mleko, łyżka masła orzechowego);



II śniadanie:

- płatki z mlekiem (miałam dzisiaj ogromną ochotę na mleko - pewnie dlatego);


Obiad:

- pulpety z ziemniakami i sosem (znajoma uratowała mój przyrośnięty do kręgosłupa żołądek i nakarmiła mnie u siebie obiadem ;) );


Kolacja:

- jabłko;

zdjęcie musi być :)

Jutro wbiję się w rytm mam nadzieję. Muszę się wyspać i odpocząć.

Ahoj!

2 komentarze:

  1. Ahoj!
    Nie ma co narzekać! Czyli o tym shake'u pisałaś z liśćmi szpinaku... ciekawe połączenie z tym masłem orzechowym. Cały czas się psychicznie przygotowuję do banana i pietruszki :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sie ciagle nastawiam psychicznie na polaczenie banana i pietruszki,a Ty mi na doklade wyskoczylas ze szpinakiem,bananem i maslem orzechowym...oh my...wtf? ;)
    coz, chyba najpierw pietruszka pojdzie w ruch,bo ja i szpinak raczej nie darzymy siebie wielka niekonczaca sie miloscia ;)

    OdpowiedzUsuń