sobota, 31 marca 2012

trening Ewy Chodakowskiej.

Od jakiegoś czasu śledzę rozwój kariery Ewy. Jestem pod wielkim wrażeniem Jej samozaparcia, pozytywnej energii i umiejętności zmotywowania tak dużej ilości kobiet. Podziwiam także efekty, jakie przyniósł autorski program Ewy osobom, które wytrwale trenowały. Ja sama czekałam na wspominane od dawna DVD z ćwiczeniami.
Doczekałam się. 



'Totalna metamorfoza w 4 tygodnie". Dzisiaj po pracy odpalę płytę i napiszę Wam jak wrażenia. 

Próbowałyście już ćwiczeń Ewy?


Ahoj!



czwartek, 29 marca 2012

Za krótka doba...

Każda, od poniedziałku. Jadam w biegu, ćwiczę bez ładu i składu. Jutro czeka mnie pierwszy spokojny dzień w tym tygodniu. Na szczęście.

Dzisiaj wybrałam się na mini zakupy.

kupiłam: soki aroniowo- jabłkowe, łosoś wędzony, herbatka detox, ciasteczka owsiane, jogurty owocowe, pieczywo,  "listki wielozbożowe";

Najbardziej zainteresowana byłam herbatką oraz listkami, ponieważ czułam wewnętrzną potrzebę pochrupania czegoś podczas wieczornego nadrabiania seriali. 



'SUNBITES listki wielozbożowe'


Wybrałam smak wiosenne warzywa, ale powinny się nazywać wiosenny zestaw przypraw. Smak mają bardzo intensywny, może nawet za bardzo. Myślałam, że będą alternatywą dla chipsów, ale niestety nie udało im się. Dodatkowo strasznie zapychają, czuję się jakbym pochłonęła ich tonę, a nie dałam rady nawet połowie opakowania. Nie kupię ich więcej. W ofercie są jeszcze inne opcje smakowe. Po tych wiosennych, wersji na słodko bałabym się spróbować. 

Herbata 'Tea of Life - Ajurvedic Detox'


Dzisiaj powinnam chyba wybrać jakąś uspokajającą, ale stwierdziłam, że odświeżenie też się przyda. Po przeczytaniu składu tej herbaty, byłam ciekawa jej smaku. Obawiałam się zbyt intensywnego aromatu typowego dla ziół, ale jestem zaskoczona. Zapach delikatny, lekko ziołowy. W smaku nie jest gorzka, dość specyficzna, ale  mi odpowiada. Czy działa? Nie wiem, ale nie oczekuję od niej cudów. Przyjemnie było ją wypić po zasoleniu Sunbites'ami. Pewnie spróbuję innych z tej serii. 

Z ćwiczeniami dzisiaj było ciężko. Za mną jedynie basen, na nic innego nie miałam siły. Jak tylko się wyśpię obiecuję poprawę. 

A jak u Was tydzień mija?

Ahoj!


niedziela, 25 marca 2012

dzień 7.

Niedziela - w tym dniu zazwyczaj chodzę nabuzowana, ponieważ poniedziałek na horyzoncie nie nastraja pozytywnie. Dzisiaj było zupełnie inaczej. Wyspałam się, spędziłam aktywny, pozytywny dzień, pogoda dopisała i na tapecie pojawiła się u mnie ciekawa opcja zmiany w życiu. Minął także ostatni dzień mojego tygodnia z jadłospisem. Przyznaję, że poniekąd już się do tego przyzwyczaiłam i nie wykluczam, że co jakiś czas to powtórzę. 

Jak widzicie nie jestem asem żywieniowym, nie trzymam się żelaznych dietetycznych reguł, poddaję się gdy mam na coś ochotę i czasem nie chce mi się iść ćwiczyć. Posiłki staram się urozmaicać, często produkty w posiłkach się powtarzają, ze względu na zawartość lodówki. Nie wyrzucam jedzenia tylko dlatego, że wczoraj jadłam coś, a dzisiaj muszę co innego, bo świat się skończy. Obiady na wynos lubię przygotowywać tak, aby smakowały na zimno (zazwyczaj są to mamałygi ze wszystkim). Staram się jeść zdrowo na tyle ile w danym dniu mi się udaje. A że czasem się nie udaje... to wróćmy do dnia 7.

Najadałam się:

I śniadanie:

- płatki owsiane, jogurt 1,5%, konfitura wiśniowa
- czarna kawa z 1/3 łyżeczki miodu


II śniadanie:

- sałatka grecka (pozostałość po grillu)


obiad:

- szaszłyki drobiowe z warzywami (papryka, cukinia, pieczarki, cebula, pierś z kurczaka)


podwieczorek:

- szpinakowy koktajl

kolacja:

- tortilla z kurczakiem (wrap pszenny, pesto zielone, czosnek, sałata rzymska, pomidorki cherry, mozarella, grillowane polędwiczki z kurczaka, czarne oliwki)



ćwiczenia:

- bieganie


Oby kolejne dni też układały się po mojej myśli jak dzisiaj!

A jak Wasze nastawienie przed kolejnym tygodniem? 
Jakieś plany dietetyczne lub związane z planem treningowym?

Ahoj!

dzień 6.

Dzień 6 z lekkim poślizgiem. Dzień 6 średnio dietetyczny. Dzień 6 z dużą ilością jedzenia.
Zaczął się pozytywnie od treningu. W oczekiwaniu na wieczór cieszyłam się słońcem, później cieszyłam się już trochę mniej kiedy okazało się, że na grilla temperatura spadła chyba o 100 stopni. Część jedzenia poszła do mrożenia, a my przenieśliśmy się do domu na nasiadówę z chipsami i hmm... coca-colą. ;-)

Najadałam się:

I śniadanie:

- bułka wielozbożowa, masło, rukola, szynka, ser pleśniowy, rzodkiewka, oliwki czarne
- czarna kawa z 1/3 łyżeczki miodu


II śniadanie:

-płatki z mlekiem


Obiado - kolacja:

Jedzenia jak dla całej armii. Na stół poszło jeszcze kilka innych rzeczy, ale nie robiłam im już zdjęcia.


A na sam koniec dnia niezliczone ilości węglowodanów dla wszystkich obecnych. Zdjęć brak. Pełny brzuch pozostał.

Ćwiczenia:

Wczoraj przełamałam się i pierwszy raz zrobiłam "łorkałt" Zuzanny z Bodyrock.tv. Było mi ciężko pomimo tego, że jestem dość sprawna. Strzelały mi wszystkie stawy i o dziwo brakowało tchu, a serce waliło bardziej niż po bieganiu. Ale jestem zadowolona i na szczęście nie mam zakwasów. 

Tutaj macie pierwszy ZWOD - KLIK.

Jak widzicie pofolgowałam. Zaraz idę spalać wałki zasilone Lay's-ami solonymi.

A jak Wam minęła sobota?

Ahoj!

piątek, 23 marca 2012

dzień 5.

Po dzisiejszym dniu stwierdzam, że muszę tak jak dawniej zacząć planować treningi na rano. Zawsze było mi łatwiej wstać wcześniej i dać sobie wycisk, niż po całym dniu (dzisiaj to nawet po całym tygodniu) spędzonym na uczelni i w pracy. Dlatego postanowiłam położyć się godzinę wcześniej i przestawić sobotni budzik.
"Jedzeniowo" w porządku. Jedynie kolacja troszkę nie na temat, ale nie mogłam się powstrzymać. ;)

Najadałam się:

I śniadanie:

- bułka wielozbożowa, masło, rukola, jajko na twardo, serek pleśniowy, pomidor
- czarna kawa z 1/3 łyżeczki miodu


II śniadanie, przegryzka:

- jogurt truskawkowy
- batonik z musli i czekoladą
- sok jabłkowy


obiad:

- łosoś grillowany
- ziemniaki
- surówka z kapusty / jakiś gotowiec


podwieczorek:

- słonecznik łuskany
- suszone kiwi
- suszone morele


kolacja:

- płatki z mlekiem


Ćwiczenia:
- brak

Tak prezentuje się mój piątkowy jadłospis. Jestem z siebie dumna, ponieważ nie ruszyłam żurawiny. Odruchowo chciałam rano po nią sięgnąć, ale powstrzymałam się. Odwyk trwa ;)

Jutro planujemy z przyjaciółmi zrobić grilla, więc mój żołądek już się cieszy na pyszności, które mu zaserwuje.


A jak Wasze plany na weekend? 
I w jakich porach dnia najlepiej Wam się ćwiczy?

Ahoj!

czwartek, 22 marca 2012

dzień 4.

Ależ dzisiaj był piękny dzień. Muszę to zaznaczyć - pierwszy raz w tym roku mogłam schować kurtkę do torby i cieszyć się słońcem! ;) A dodatkowo jutro piątek, co oznacza, że do weekendu bliżej, niż mogłoby się wydawać.

Najadałam się:

I śniadanie:

- płatki owsiane (zalane wrzątkiem), banan, żurawina suszona
- czarna kawa, 1/3 łyżeczki miodu


II śniadanie, obiad "na wynos":

- jogurt żurawinowy
- "mamałyga" - indyk w ziołach i czosnku, kasza jęczmienna, fasolka szparagowa zielona, groszek, brukselka, papryka czerwona, natka pietruszki;


Podwieczorek:

- pasek czekolady z orzechami

- sok owocowy (aronia z jabłkiem)



Kolacja:

- bułka kajzerka, serek śmietankowy z czosnkiem, rukola, kiełbasa krakowska, szynka nie pamiętam jaka, papryka czerwona
- żurawina suszona


Ćwiczenia:

- basen

PS. Muszę zrobić sobie żurawinowy odwyk. Koniecznie.

Ahoj!

środa, 21 marca 2012

dzień 3.

Środa - dzień katastrofa ze względu na stopień mojego zużycia. od rana na nogach, długie okienka na uczelni, przez które czas wlókł mi się niemiłosiernie i dopiero wróciłam do domu.
Posiłki przelotem podczas przerw (nawet nie przygotowywałam nic na wynos), a z ćwiczeń jedynie to, co na zajęciach. Ale nie ma co narzekać, prawda? :)

Najadałam się:

I śniadanie:
- koktajl szpinakowy (banan, szpinak, mleko, łyżka masła orzechowego);



II śniadanie:

- płatki z mlekiem (miałam dzisiaj ogromną ochotę na mleko - pewnie dlatego);


Obiad:

- pulpety z ziemniakami i sosem (znajoma uratowała mój przyrośnięty do kręgosłupa żołądek i nakarmiła mnie u siebie obiadem ;) );


Kolacja:

- jabłko;

zdjęcie musi być :)

Jutro wbiję się w rytm mam nadzieję. Muszę się wyspać i odpocząć.

Ahoj!

wtorek, 20 marca 2012

dzień 2.


Dzisiejszy dzień od samego rana zapowiadał się wyjątkowo ciężki. I taki właśnie był.Padam ze zmęczenia, a przede mną jeszcze trochę pracy. Niestety nie miałam nawet czasu, żeby pójść na siłownię. Jutro sobie odbiję! ;)

Najadałam się:


I śniadanie:
- chleb słonecznikowy, serek śmietankowy z ziołami, rukola, kiełbasa krakowska, pomidor
- czarna kawa z 1/3 łyżeczki miodu


II śniadanie, obiad, podwieczorek "na wynos":
- jogurt żurawinowy
- izotonik
- banan
- na zdjęciu jabłko, zabrałam gruszkę
- indyk grillowany w ziołach, mieszanka z warzyw (fasolka szparagowa zielona i żółta, groszek, brukselka, marchewka)



Kolacja:

- herbata zielona z miłorzębem
- croissant



W ciągu dnia piłam wodę mineralną i dodatkową kawę.

Ćwiczenia na dzisiaj:

- zajęcia z gimnastyki 

A jak Wam minął ostatni dzień zimy?
Ahoj!

poniedziałek, 19 marca 2012

dzień 1.

Właśnie mija pierwszy dzień mojego powrotu na jasną stronę mocy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio przygotowywałam sobie w domu posiłki na wynos. Rano pędząc z wypchaną torbą na zajęcia, przypomniałam sobie w ostatniej chwili, że mam coś do zabrania. ;)

Najadałam się dzisiaj:

-śniadanie: czarna kawa + 1/3 łyżeczki miodu, płatki owsiane, jogurt nat. 1.5%, konfitura żurawinowa, żurawina suszona


- II śniadanie, obiad, podwieczorek "na wynos"

  - jogurt żurawinowy
  - izotonik
  - ryż, pierś z kurczaka pieczona, cukinia grillowana
  - jabłko
  - żurawina suszona , 3 kostki gorzkiej czekolady 

( nie wiem co mam z tą żurawiną... ;) )




Po zjedzeniu wszystkiego, odpuściłam kolację, bo zupełnie nie czułam się głodna. 
Z przyzwyczajenia - zielona herbata. 











Ćwiczenia na dzisiaj:

- basen
- jogging


Ahoj!

niedziela, 18 marca 2012

uszko się rozerwało, temu misiu.

Niedziela minęła za szybko, zbyt intensywnie i w nieoczekiwanych miejscach. Ale nie o tym.

Ostatnio zostałam poproszona o notkę dotyczącą tego co jem w ciągu dnia. Ponieważ ciężko byłoby mi wrzucić wszystko w jednego posta, postanowiłam rozłożyć to na kilka dni i dokładnie opisać przykładowe zestawy, które znajdują się w moim jadłospisie "tygodniowym".
Dla mnie dodatkowym plusem będzie to, że w końcu zacznę jak dawniej przygotowywać sobie na uczelnię posiłki w domu. ;)

Dzisiejszy ruch ograniczyłam do skakanki i ćwiczeń kształtujących (ramiona, brzuch, nogi, pośladki).

A na kolację:

-bułka wielozbożowa, rukola, mozarella, pomidor, zioła prowansalskie
- biała herbata 

Ahoj!

kejefsi.

Jestem w stanie zrezygnować z wielu rzeczy. Rzuciłam palenie, mogę nie jeść słodyczy, pieczywa, ziemniaków, nie pić gazowanych napojów, odstawiłam cukier, ale NIE POTRAFIĘ nie zjeść KFC. 
Nie wiem czym jest to spowodowane. Być może tym, że to jedyny fast-food, w którym wyczuwam mięso. Może to ta panierka czy przyprawy. Może to i może tamto, a może jeszcze coś innego.Nie potrafię i już. 
Nawet specjalnie nie próbuję. Oczywiście nie wybieram niczego, co zawiera sosy dobijające wartość kaloryczną w stronę miliona, ale ten kurczak... 
Nie zdziwię zatem nikogo, przyznając się, że pochłonęłam dziś niemałą ilość hot-wingsów. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie pomoże to w powrocie do formy, na 100% nie powinno znajdować się na liście zdrowych produktów, ale dlaczego miałabym sobie odmawiać wszystkiego? Poza tym jest weekend. Tak! A jeśli już mam mieć porządny argument - dzisiaj pobiegałam i dałam wycisk moim wałkom (poważnie zaczynam się zastanawiać czy "brzuszki" w moim przypadku cokolwiek zdziałają?).


radosna twórczość M.Sz.














Chociaż, z drugiej strony, gdyby wierzyć tej przeróbce, 
miałabym szansę na doskonałą rzeźbę! ;)

A Wy jakie macie słabości? 
Ahoj!


piątek, 16 marca 2012

zielono mi!

Uwielbiam piątki, a w szczególności tak słoneczne jak dzisiaj! Spalanie wałków muszę niestety odłożyć na wieczór, a już ciężko mi wysiedzieć. :)

Do rzeczy. Po powrocie z uczelni przypomniałam sobie o jednym z moich ulubionych koktajli wiosennych. Idealny na podwieczorek, ma świetny smak, dodaje energii i możemy się nim "najeść".

Smoothie:
-banan
- 1/2 pęczka natki pietruszki
- schłodzona woda mineralna niegazowana ( ewentualnie kruszony lód)


Nie polecam dodawania niedojrzałych bananów. Nadają dziwnego posmaku.
Ahoj!


PS. Miałam pomocnika.
  Musiałam się podzielić :)

czwartek, 15 marca 2012

po pierwsze: obżarstwo...

... po drugie, lenistwo. po trzecie brak czasu. a po czwarte, już sama nie wiem. 

to sobie dzisiaj poćwiczyłam. 
jeżeli szuflowanie z talerza nazwiemy wysiłkiem to, moi kochani, napracowałam się dzisiaj nieziemsko. do teraz nie mogę się ruszyć, a jadłam obiad o godzinie 17. prawdopodobnie podejmując próbę jakiegokolwiek sportu, miałabym zwarcie w organizmie. jutro dam sobie wycisk. postanowiłam! :)

to nie jest dzisiejszy obiad. to wersja mniejsza, więc wyobraźmy sobie podwójną porcję. pycha ;)

Wieczorem pojechałam na zakupy, żeby kupić produkty na jutrzejsze posiłki. Chyba z przejedzenia nie mogłam się zdecydować na nic konkretnego. ale ale, skusiłam się na herbaty Clipper o nowych dla mnie smakach.  





Podobno jutro ma być u mnie 17 stopni. 
Proszę, niech będzie i najlepiej tak już zostanie. 

Mam nadzieję, że tylko ja dzisiejszego dnia nie spędziłam aktywnie.



Ahoj!

środa, 14 marca 2012

Miss zakwas.

Od dwóch tygodni mam permanentne zakwasy. Zrobiłam sobie przez cały ten czas 3 dni wolnego od ćwiczeń i powoli odczuwam zmęczenie materiału. Najgorsze jest wykonywanie ćwiczeń przy ograniczonym zakresie ruchów. Muszę się po raz kolejny przyzwyczaić do zwiększonego wysiłku, bo jeśli odpuszczę, to odpuszczę na amen i znajdę się w tym samym punkcie w najbliższej przyszłości. 

Są też plusy. Poprawia mi się kondycja, mam więcej energii i zapału do działania. Waga też na plus, ale obwody spadają. Wiele osób martwi się, że nie ma spadku wagi przy wzmożonej aktywności fizycznej. Mięśnie są cięższe, dlatego polecam centymetr lub przyciasną dotychczas garderobę. :) 

Dzisiaj po pracy czeka mnie siłownia. 
A od jutra do całej akcji "upiększania" dołączam bańki chińskie.

Dzisiejszy obiad:
-grillowana pierś z indyka
- surówka (rukola, pomidorki cherry, czosnek, czarne oliwki, pesto)




piątek, 9 marca 2012

Bieganie z Nike+.

Kilka lat temu w sieci  było głośno o rzuconym przez Nike wyzwaniu "kobiety vs mężczyźni". Po medialnych namowach Matyldy Damięckiej pomyślałam, że może warto zacząć i nabić kilka kilometrów. Wybrałam sobie trasę, sprawdziłam dystans na mapie, założyłam konto na NikeRunnig i wyruszyłam na mój pierwszy jogging. Po powrocie niestety bardzo się zawiodłam. Na stronie nie wystarczyło wpisać przebiegniętego dystansu, ale trzeba było mieć cały osprzęt Nike+ (o ile dobrze pamiętam był to iPod i  sensor). Złapałam się za głowę, obraziłam na całą akcję, wylogowałam z konta i zapomniałam o wszystkim.

W zeszłym roku, mój chłopak zaczął korzystać z aplikacji Nike+ w swoim telefonie i któregoś dnia namówił mnie, żebym poszła z nim biegać. Pomyślałam, że razem jest przyjemniej i zgodziłam się. Po każdym biegu synchronizacja telefonu z komputerem umożliwiała poznanie wielu szczegółów treningu. Dystans, tempo, spalone kalorie, czas i trasę. Byłam zachwycona, ale po pewnym czasie wkurzałam się, że wyniki nie są w pełni zgodne z tym co sama "wybiegałam", nie mogłam korzystać z bonusów jakie przygotował dla użytkowników Nike oraz byłam zależna od mojego M.   Zaczęłam marudzić, zrzędzić, buntować się i ku mojemu zdziwieniu (tak, byłam bardzo zdziwiona...) dostałam na zeszłoroczne imieniny opaskę SportBand. Przeszłam cały proces ustawiania, personalizowania, kalibrowania  i zaczęłam biegać. Zwiększałam swoją mobilizację poprzez wyznaczane cele, zapisywanie się do przeróżnych wyzwań, widząc dokładnie jakie robię postępy zwiększając tempo i dystanse. Bez tego  częstotliwość moich treningów prawdopodobnie byłaby dużo mniejsza. :)

Wiele osób może pomyśleć, że jest to zbędny gadżet. Ja osobiście uważam, że nie jest zbędny, ani niezbędny. Jest pomocny w motywowaniu do ruszenia się z domu. Ma swoje minusy, ale wszystko można zaakceptować. 





PS. Nie chcę opisywać jak wszystko dokładnie działa oraz wymieniać, co zyskujemy korzystając ze SportBand'a czy innych urządzeń współpracujących z sensorem Nike+ , dlatego polecam zajrzeć na  stronę i zapoznać się z opisem producenta.