wtorek, 28 lutego 2012

Motywacja.

Gdyby 5 lat temu ktoś powiedział mi, że schudnę, polubię sport i owsiankę - umarłabym ze śmiechu.   Maksymalnie po 10 minutach leżałabym na ziemi. A jednak. Zawsze kiedy chciałam zmienić swój jadłospis czy wagę kierowało mną coś, co po czasie okazywało się mało ważne. Bo chciałam się spodobać chłopakowi... Bo za miesiąc jest jakaś ważna impreza czy święto... Bo ta sukienka była taka ładna, tylko jest troszkę mała... I jaki był efekt? Chłopak okazywał się idiotą, impreza była fajna nawet kiedy ważyłam więcej niż planowałam, a sukienka wyszła z mody. Ciężko zmienić się dla kogoś lub czegoś, poświęcając tak wiele pracy i czasu. Wszystko się zmieniło, kiedy postanowiłam zrobić to dla siebie. Zaczęłam chodzić na siłownię czy fitness i po miesiącu miałam radochę z tego, że mam już mniejsze zakwasy, więcej siły i energii. Nie doszukiwałam się niczego, co mogłoby zmienić moje nastawienie. Po 2 miesiącach zobaczyłam efekty wysiłku, te zaczęły mnie napędzać i wszystko potoczyło się w kierunku, który wcześnie wydawał się nierealny. Siedzenie na tyłku i gderanie jak to ciężko jest zacząć, warto zamienić na gderanie o tym jak bardzo ten tyłek boli po ćwiczeniach. :) Oczywiście co teraz ponarzekam przy herbacie z przyjaciółką o przyciasnych spodniach to moje. Przez zimę się "troszkę zasiedziałam", dlatego muszę  podkręcić tempo, aby wrócić do formy.

Jednego jestem pewna, zmieniło się moje nastawienie. Lubię położyć się do łóżka mając świadomość, że jestem w stanie zachować równowagę. Nie mam wyrzutów sumienia kiedy zjem coś, co lubię, bo spalę to na rowerze czy joggingu. 

Warto rozglądać się i czerpać z tego, co daje otoczenie. Widząc czyjeś samozaparcie np. gdy ktoś biegnie w deszczu,  zastanowić się czy nie fajnie byłoby poczuć to wewnętrzne zadowolenie z tego, co się zrobiło po powrocie do domu, zamiast myśleć "idiota, nie ma co robić", wrócić  i ponarzekać na brak motywacji. 

Idę na siłownię. W końcu wyzdrowiałam :)

Przykładowa kolacja:
- jajko na twardo
-pasta z awokado (awokado, czosnek, cebula, żółtko, szczypiorek, majonez jogurtowy, sok z limonki, sól, pieprz)
-kromka chleba słonecznikowego




5 komentarzy:

  1. dokładnie mam to samo jak ty. zawsze mówiłam sobie, że muszę schudnąć bo idzie fajna impreza albo dla chłopaka. Ale postanawiam sobie, że schudnę dla siebie nie dla innych. I muszę w tym wytrwać : )

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja chcę schudnąć dla siebie. raz mi się już udało i przez to nie mam absolutnie żadnej wymówki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja motywacja sa przede wszystkim pozytywne mysli jakie rzuce w swoim kierunku widzac swoja pupe nogi i brzuch. Nie chce wstydzic sie isc na basen
    nigdy nie bylam gruba, ludzie pytaja sie mnie po co to robie, a ja wiem ze dla siebie, dla tych miesni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładny i motywujący wpis :)

    OdpowiedzUsuń