Dziś dzień odpoczynku. Czuję się dziwnie i chętnie bym poćwiczyła, ale wiem, że moje mięśnie będą mi wdzięczne za dzień przerwy. Szczególnie, że po wczorajszym pilatesie mam w kilku miejscach zakwasy.
Dzisiejszy jadłospis:
I śniadanie - pieczywo, rukola, szynka szwarcwaldzka (miał być łosoś, ale zapomniałam kupić), pomidor, szczypiorek, kawa |
II śniadanie - koktajl owocowy - jagody, mleko, płatki owsiane, migdały |
Obiad - kurczak z grillowanym bakłażanem w mleku kokosowym, czerwony ryż |
Podwieczorek - maliny, czerwone porzeczki, jagody |
Kolacja - tortilla z mozarellą i warzywami (zamiast sałatki z mozarellą) |
Przyznaję się, zjadłam zbożowego batonika. Otworzyłam szafkę, on spojrzał... Musiałam. Ale po wszystkich spacerach z psem wyjdę na zero. :-)
Podsumowanie 2. tygodnia z ćwiczeniami Ewy:
Czuję się bardziej "zbita". Zauważyłam też, że napinam mięśnie brzucha przy wykonywaniu przeróżnych czynności w ciągu dnia.
Wymiary? Od zeszłego tygodnia zero spadków. Śmiałam się pod nosem, bo szukałam dziś centymetra prawie 20 min (mój M. stwierdził, że szuflada ze śrubokrętami i innymi cudami to odpowiednie miejsce), a tu żadnych zmian nie odnotowałam.
Dzień 7 - ciężki dzień, byłam bardzo zmęczona i zasnęłam na kanapie przed tv; opuściłam przez to ćwiczenia;
Dzień 8 - killer - umiarkowane zmęczenie; przy jednym wyskoku nadwyrężyłam kostkę, która dokuczała mi przez 3 dni;
Dzień 9 - skalpel - trening bardzo przyjemny, czułam pracę mięśni, ale nie zmachałam się przy ćwiczeniach;
Dzień 10 - killer - bardzo się zmęczyłam, zestawy zaczęły mnie lekko nudzić przez co odczuwałam mniejszą przyjemność z wykonywanych powtórzeń; przy cardio bardzo bolały mnie piszczele;
Dzień 11 - skalpel - trening bardzo przyjemny; przy ćwiczeniach na brzuch bolały mnie mięśnie karku (miałam z tym problem na samym początku ćwiczeń z Ewą);
Dzień 12 - skalpel - czułam zmęczenie, przy niektórych ćwiczeniach drganie mięśni;
Nagród nie było w tym tygodniu. Przespałam nowy lakier do paznokci.
Ahoj!
Jak zwykle pyszne. A ja raczyłam się wczoraj bananem z pietruszką - pyszne!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że smakowało :-)
UsuńNo właśnie, pysznie :D
OdpowiedzUsuńKoktajl! Kocham koktajle, muszę zakupić pietruszkę do zielonych :D
ale jedzonko smakowite *.*
OdpowiedzUsuńja po wczorajszym pilatesie też mam niestety zakwasy :P
pilates wygląda tak niewinnie, a później człowiek się ruszyć nie może :-)
UsuńPrzepysznie u Ciebie, uwielbiam koktajle i owocowe deserki :)
OdpowiedzUsuńrobisz mi niesamowitą ochotę na te koktajle :))
OdpowiedzUsuńsmacznie wygląda taka tortilla ale mi smaku narobiłąś;)
OdpowiedzUsuńzdębiałam. nigdy nie słyszałam o czerwonym ryżu! smakuje jak normalny? :D
OdpowiedzUsuńja wczoraj wypatrzyłam w sklepie ze zdrową żywnością. smakuje podobnie do brązowego, a może nawet lepiej. Najgorsze, że podczas gotowania śmierdzi skarpetą :-)
Usuń:DDDD jestem mega ciekawa, spróbuję znaleźć u siebie
UsuńPysznie wyglądają te Twoje dania, ale chodziłabym głodna po takich porcjach ;) Tym bardziej, że mój roczniak wyjada mi z talerza mimo, że swoją porcję najpierw wsuwa ;)
OdpowiedzUsuńmuszę Ci powiedzieć, że na zdjęciach te porcje wyglądają na mniejsze. Ten niebieski talerz jest bardzo pojemny :-)
UsuńŚwietnie komponujesz swoje menu dziennie - jesetem pod wielkim wrażeniem. Z treningami też sobie nie załujesz, jak dla mnie jesteś SUPER FIT :) 3mam kciuki za dalsze sukcesy. p.s. dobrze że odpoczęłaś. jeden dzień wolny czyni cuda jeśli chodzi o regenerację :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :-) mam wieli zapał ostatnio, więc mam nadzieję, że mi go nie zabraknie.
Usuńjestem pod wielkim wrazeniem :) podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPosiłki wyglądają pysznie ;-)
OdpowiedzUsuńale pieknie sobie jedzenie potrafisz zrobic...ja wole nie jesc niz miala bym tak kombinowac...
OdpowiedzUsuńoj niejedzenie nie wchodzi w grę! nie myślałaś o tym, żeby planować i przygotowywać posiłki z wyprzedzeniem?
UsuńPrzepyszne menu - tego kurczaka z mlekiem kokosowym na pewno wypróbuję. W tym tygodniu mam fazę na koktajle z mango - są przepyszne! Mam bardzo podobne odczucia, co do ćwiczeń z Ewą. Co do piszczeli - miałam identycznie, ale myślałam, że może źle wykonuję jakieś ćwiczenia. Ale zmieniłam buty na takie z miękką, bardziej przyczepną podeszwą (do biegania, Free Run) i problem mam z głowy. Ostatnio o tym samym mówiła dziewczyna z bloga biegaczka.com.pl - po zmianie butów piszczele przestały ją boleć.
OdpowiedzUsuńSpróbuj, jest świetny i łatwy w przygotowaniu.
Usuńhttp://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/baklazan/curry_z_baklazanem_piersia_kurczaka_bazylia/przepis.html
Powiem Ci, że jak ćwiczyłam w Lunarach nie miałam problemu z piszczelami (poza pierwszym podejściem do ćwiczeń). Ale być może jest to spowodowane brakiem przyzwyczajenia do nowych butów, tzn stopa bardziej w nich pracuje. Zobaczę jak będzie po tym tygodniu, najwyżej killera będę robiła w biegowych.
Twoje zdjęcia jedzenia wyglądają tak przepysznie i tak motywują do samodzielnego przygotowywania potraw, że dzisiaj od rana siedzę już w kuchni :D
OdpowiedzUsuńcieszę się! :-) pochwal się efektami!
UsuńKoktajl :*...
OdpowiedzUsuńmm... jaka tortilla ! chyba muszę taką wypróbować ;)) super że tyle ćwiczysz, waga na pewno będzie leciała w dół :**
OdpowiedzUsuńbardzo kolorowo jesz :D smakowicie :) w tym tyg nie ma efektów to w przyszłym na pewno będą!
OdpowiedzUsuń