Po dzisiejszym dniu stwierdzam, że muszę tak jak dawniej zacząć planować treningi na rano. Zawsze było mi łatwiej wstać wcześniej i dać sobie wycisk, niż po całym dniu (dzisiaj to nawet po całym tygodniu) spędzonym na uczelni i w pracy. Dlatego postanowiłam położyć się godzinę wcześniej i przestawić sobotni budzik.
"Jedzeniowo" w porządku. Jedynie kolacja troszkę nie na temat, ale nie mogłam się powstrzymać. ;)
Najadałam się:
I śniadanie:
- bułka wielozbożowa, masło, rukola, jajko na twardo, serek pleśniowy, pomidor
- czarna kawa z 1/3 łyżeczki miodu
II śniadanie, przegryzka:
- jogurt truskawkowy
- batonik z musli i czekoladą
- sok jabłkowy
obiad:
- łosoś grillowany
- ziemniaki
- surówka z kapusty / jakiś gotowiec
podwieczorek:
- słonecznik łuskany
- suszone kiwi
- suszone morele
kolacja:
- płatki z mlekiem
Ćwiczenia:
- brak
Tak prezentuje się mój piątkowy jadłospis. Jestem z siebie dumna, ponieważ nie ruszyłam żurawiny. Odruchowo chciałam rano po nią sięgnąć, ale powstrzymałam się. Odwyk trwa ;)
Jutro planujemy z przyjaciółmi zrobić grilla, więc mój żołądek już się cieszy na pyszności, które mu zaserwuje.
A jak Wasze plany na weekend?
I w jakich porach dnia najlepiej Wam się ćwiczy?
Ahoj!
Kochana, my dziś byliśmy totalnie bez energii :-(
OdpowiedzUsuńNie wiem czym było to spowodowane, ale poddaliśmy się i teraz nadal nic nam się nie chce. Może jakieś piątkowe osłabienie, nie wiem sama.
Mogę spróbować porównać po nr próbki jaka to pomadka, ale nic nie obiecuję.
Ja preferuję poranne treningi: mam więcej siły i chęci, chociaż z drugiej strony stawy i mięśnie nie są tak bardzo "rozgrzane" jak wieczorem. No i po porannych treningach jakoś łatwiej przetrwać mi dzień ;-)
OdpowiedzUsuń