czwartek, 30 sierpnia 2012

TAG: Moje Sekrety

PleasureSeeker zaprosiła mnie do wzięcia udziału w TAG'u "Moje Sekrety". Znalazłam chwilę czasu i mogę zdradzić Wam kilka pilnie strzeżonych tajemnic. :-))


Zasady tagu:

1. Każda oznaczona osoba musi opowiedzieć 5 faktów o sobie i zamieścić je na na swoim blogu.

2. Następnie wybierasz przynajmniej 10 nowych osób do tagu.
3. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałeś i napisz kto otagował Ciebie.
4. Nie oznaczaj ponownie osób, które są już oznakowane.
5. Dodaj baner zabawy (wyżej).
6. Zapraszam do tagu wszystkie osoby nawet jeśli nie zostały otagowane.



Moje Sekrety:

FAKT 1

Nie wiem czy to pewnego rodzaju fobia, ale panicznie boję się igieł, strzykawek, wenflonów, ale tylko tych w szpitalu, czy w przychodni. Znieczulenie u dentysty mnie nie wzrusza, kocham piercing (mam przekłuty m.in. język), a także nie bałam się zrobić tatuażu. Tym bardziej jest to dziwne, bo słabo mi na samą myśl o pobieraniu krwi, a niemalże mdleję jak jestem przed gabinetem zabiegowym. Nie chcę nawet wiedzieć jak wyglądałam podczas ostatniego szczepienia w wieku 18 lat, kiedy dostałam lizaka na pocieszenie za wylane łzy, a bratowa mało nie udławiła się ze śmiechu.  Wstyd, Anka...

FAKT 2

Dużo osób zachwyca się moimi kręconymi włosami. Nie zawsze były jednak w dobrej kondycji, dlatego pewnego słonecznego dnia, kiedy nie miałam siły rozczesywać kołtuna, ogoliłam się na łyso.  Chciałam, żeby odrosły mi moje zdrowe włosy, w naturalnym kolorze. Kiedy miały długość do ucha znowu je zafarbowałam. :-) Muszę Wam powiedzieć, że w kwestii wygody była to najwspanialsza fryzura świata. Stwierdzam również, że ludzie są bezlitośni. Wpatrywanie się we mnie było na porządku dziennym, a ilość komentarzy typu: "o patrz, łysa", "ogoliła się, musi być je%^^&(ta" była zastraszająca. Nie chcę nawet myśleć co czuje kobieta która nie ma włosów z powodu np. choroby. 

FAKT 3

Jestem oburęczna, ze wskazaniem na leworęczna. Umiem pisać jednocześnie to samo, w tym samym czasie prawą i lewą ręką.  Ponieważ na co dzień piszę lewą ręką, a denerwowały mnie brudne palce od długopisu znalazłam rozwiązanie i zamiast pisać od lewej strony do prawej, piszę od góry do dołu trzymając kartkę w poziomie.  Nie, nie jestem nienormalna :-))

FAKT 4

Cierpię na zaawansowany kosmetykoholizm. Nawet jeśli ledwie zaczęłam używać jakiś produkt, a spodoba mi się nowy, kupuję go. Mój kosz z kosmetykami "na później" pod koniec każdego miesiąca niebezpiecznie się  zapełnia.  Ostatnio zaczęłam się ograniczać pod kątem używania w tym samym momencie, produktów tego samego typu. Staram się tym samym przed otwarciem balsamu, skończyć poprzedni, ale to trudniejsze nawet od odmawiania sobie Michałków w białej czekoladzie :-) 

FAKT 5


Lata temu, kiedy Celine Dion namiętnie śpiewała "My heart will go on" w każdej stacji radiowej, a Leonardo DiCaprio spoglądał na mnie z każdej ściany mojego pokoju, byłam zakochana w filmie "Titanic". Kochałam go do tego stopnia, że kiedy dostałam swoją własną kasetę VHS oglądałam, ją z taką częstotliwością, że... nauczyłam się wszystkich dialogów na pamięć. Teraz nie jest ze mną tak źle, ale po kilku seansach pewnie przypomniałabym sobie większość. :-)


Taguję każdą osobę, która ma ochotę podzielić się w blogosferze swoimi małymi sekretami.

Ahoj!


środa, 29 sierpnia 2012

Pyszny, warzywny koktajl :-))

Nadal biegam. Dodatkowo regularnie stawiam się na siłowni i ćwiczę z zapałem mięśnie, które powoli zaczynają się ładnie rzeźbić. Trening Ewy idzie "jako tako". Nową płytę również zakupiłam, ale ponieważ nie miałam kiedy jej wypróbować, nie wypowiadam się na jej temat. Projekt 100 dni troszkę mnie przerósł, ale nie poddaję się i nie twierdzę, że kończę wyzwanie. Muszę się zebrać w sobie. 
Dietetycznie - fantastycznie. Przed okresem nieco poszalałam, ale wszystko się wyrównało. Regularnie prowadzę "dziennik diety", który pomaga mi kontrolować błędy popełniane w ciągu dnia. 

Podsumowanie ostatnich, "biegowych" 2 tygodni:



Gwoździem programu nie jest mój mały krok do biegowej systematyczności, ale koktajl warzywny, który mnie zachwycił. Spróbowałam go w jednym ze szczecińskich lokali  i postanowiłam odtworzyć.


Skład:

- natka pietruszki
- ogórek świeży
- sok pomidorowy
- jogurt naturalny
- sól i pieprz


Proporcje wedle uznania i potrzeb.


Próbowaliście już takiego połączenia?


PS.: Zakończyłam sierpniową setkę :-))
PS.2: Uśmiałam się jak zobaczyłam ten "wynalazek":



Ahoj!


wtorek, 14 sierpnia 2012

A ja ciągle biegam...

... i przestać nie mogę! :-) Widzę efekty i motywuje mnie to do dalszych treningów. Mam przerwę z ćwiczeniami Ewy. Postanowiłam odpocząć, bo powoli Skalpel zaczynał mnie nudzić. 







W sobotę odpuściłam trening, bo byłam w Wałczu. Diety również nie przestrzegałam jak postanowienie przykazywało, ale wszystko wyrównuję i nadrabiam. Odkąd staram się jeść mniej, dostrzegam jak bardzo mam rozciągnięty żołądek. To chyba największy i najbardziej uciążliwy problem na tą chwilę. 

Dodatkowo w czwartek powinnam była podzielić się wynikami spadkowymi, a że czasu zabrakło nadrabiam dzisiaj. 


Są to miary  "dwutygodniowe", mierzone 9.08.12.

PS.: Zastanawiam się nad kupnem pasa neoprenowego do biegania. Używaliście tego wynalazku? 
 

Ahoj!

środa, 8 sierpnia 2012

Napęd "fotograficzny"


Kochani! Dawno temu, na początku powstania tego bloga pisałam, że zanim zaczęła się moja przygoda ze zdrowym stylem życia, był ze mnie "kawał baby". Męczyłam się z tym straszliwie, aż w końcu zawzięłam się, zmieniłam nawyki i schudłam. Długa i ciężka droga, ale zakończona sukcesem i wymarzonym rozmiarem "0". Ten cudowny moment nastąpił 2 lata temu, utrzymywał się przez rok, a od zeszłorocznych wakacji wskoczyłam z 34/36 w rozmiar 38. 

Nie jestem absolutnie gruba. Czuję się dobrze. Mimo to, kiedy wczoraj oglądałam u mojej przyjaciółki zdjęcia z tamtego okresu, stwierdziłam, że wtedy czułam się lepiej. Obraz MNIE podziałał jak najlepszy motywator. Cały dzień nogi paliły mi się do biegu i prawie eksplodowałam ze zniecierpliwienia. Postanowiłam wrócić do kilku nawyków z tamtego czasu, zobaczyć czy poprawi to moją sylwetkę i nie wpłynie negatywnie na samopoczucie.

Zwiększam ilość aerobów (szczególnie skupiam się na bieganiu-truchtaniu), minimalnie redukuję kaloryczność (ucinam węgle, to przede wszystkim) oraz dodaję "odnowę biologiczną" raz w tygodniu. Rezygnuję ze słodyczy i alkoholu w niemalże 100%. 


Zobaczymy co z tego będzie :-)

Z dzisiejszych ćwiczeń był skalpel Ewy i jogging.


Jedzeniowo - żeby nie było - dzisiejszy obiad:

Sznycel z indyka grillowany, kasza jęczmienna, uduszona cukinia z czosnkiem i rukolą, pomidorki koktajlowe

PS.: Z zapisywaniem posiłków wróciłam do starego systemu. Dodatkiem do planowania jadłospisów jest notowanie wszystkiego co zjadam danego dnia. Bardziej zniechęca do podjadania coś co trzeba dopisać, niż zjeść coś czego nie było w spisie.

Ahoj!

wtorek, 7 sierpnia 2012

Wróciłam

Wyjazd do Wałcza się przedłużył, podobnie jak mój powrót do rzeczywistości. Nie ukrywam, że przez kilka dni  przyjemniej było wylegiwać się na słońcu, niż w pocie czoła pracować nad sylwetką. Wyjazd był fantastyczny. Dawno nie czułam się tak odprężona, zarówno fizycznie jak i psychicznie.

Ale co za dużo to niezdrowo i za wysiłkiem też się stęskniłam. Kiedy budzik zadzwonił dzisiaj punkt 6, wiedziałam że czas najwyższy zabrać się za to, nad czym pracowałam przed urlopem.


Projekt 100 dni z Ewą Chodakowską ruszył ponownie. Zbyt długa przerwa, więc spadków w obwodach nie odnotowałam. Mimo to nie wskoczyłam "na plus" pomimo wakacyjnych szaleństw i odstępstw od diety. Za mną skalpel. Jak zwykle sprawił mi przyjemność :-)

Czas nadrobić zaległości w blogosferze.

Ahoj!



środa, 1 sierpnia 2012

Wałcz.


Urlop trwa, pogoda jest piękna, czas spędzam w miarę aktywnie. "W miarę", ponieważ mam małą przerwę w projekcie 100 dni z Ewą Chodakowską. Organizacja czasu na wyjeździe średnio na to pozwala. Wracam już jutro i od piątku ruszam pełną parą. :-)

Buziaki!
Ahoj!